Posiadacze systemów automatycznego nawadniania/podlewania znają ten ból: zbliżająca się zima oznacza niechybnie konieczność przedmuchania systemu nawadniania, celem uniknięcia rozerwania rur położonych w ziemi przez zamarzającą wodę.
Do tego roku korzystaliśmy z usług firmy ogrodniczej, która późną jesienią przyjeżdżała i dokonywała całej operacji. Trwało to około 30 minut i kosztowało 80-100 PLN, co oznaczało, że samodzielna zabawa z tym zadaniem była zupełnie nieopłacalna.
W tym roku jednak firma nie miała czasu na to zadanie, a lokalni usługodawcy zażądali za tą prostą operację minimum 250 PLN. Taka kwota oznacza, że zakup kompresora na własne potrzeby zwraca się po 2 operacjach, co już jest warte zachodu. Zwłaszcza, że kompresor można wykorzystać do wielu innych zadań w domu, z malowaniem ogrodzenia na czele.
ZAKUP KOMPRESORA
Klamka zapadła, zakup został dokonany, a decyzja została podyktowana przede wszystkim liczbą pozytywnych komentarzy na Allegro (ponad 2500).
Po analizie, kupiłem kompresor polskiej marki Tagred (zwróćcie uwagę na postępujący trend - firmy takie jak In House - sprzedawca mojego kompresora) reklamują sprzedawane przez siebie produkty jako polskie lub polskiej firmy, mimo, iż wszystkie pochodzą z Chin.
Alternatywnie rozważałem zakup kompresora marki Huragan, reklamowanego jako zdecydowanie lepszy, ale na oko identyczny.
Mój wybór padł ostatecznie na 50l bańkę (zastanawiałem się też nad 24l, ale różnica w cenie jest praktycznie pomijalna, a zawsze to odrobina więcej powietrza w butli, choć do poważnych prac podobno 100l to minimum). Zakupiłem kompresor jednotłokowy, za 459 PLN na Allegro, korzystając z systemu Odroczone raty zero, co oznacza, że zakup jest praktycznie niezauważalny w budżecie domowym (rata 23 PLN miesięcznie). Po przemyśleniach, warto chyba było nieco dołożyć i kupić kompresor dwutłokowy, ze względu na znacząco wyższą wydajność, ale cena prawie o połowę nie znalazła uzasadnienia w mojej głowie (wychodząc z założenia, że mówimy głównie o przedmuchaniu instalacji automatycznego nawadniania). Gdybym miał sprecyzowane pomysły na regularne wykorzystanie kompresora, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej.
Zakup dotarł do mnie następnego dnia po zakupie (naprawdę doceniam firmy kurierskie, do tego stopnia, że oczekiwanie 2 dni na dostawę wydaje mi się już długie).
W pudełku o wadze 30kg znalazł się kompresor, a także zestaw nazwany 23 elementy, w skład którego wchodzą m.in. 2 butelki oleju (poj. 0,6l, jedna na zalanie inicjalne komory, druga na wymianę oleju, zalecaną po 1 godzinie pracy), pistolet do przedmuchiwania, pistolet do lakierowania, ropownica i zestaw do pompowania z wieloma różnymi końcówkami,
Montaż kompresora sprowadza się do przykręcenia 2 kółek i 2 nóżek, zamontowania na boku dołączonego filtra powietrza (wg filmów na YT zalecana jest praktycznie natychmiastowa wymiana dołączonego filtra/wkładu na papierowy/membranowy w celu podniesienia wydajności kompresora), zalaniu olejem komory, niestety brak w komplecie lejka i zamontowaniu odpowietrznika po zalaniu olejem. Po podłączeniu do zasilania, kompresor jest gotowy do pracy.
O narzędziach dołączonych do zestawu nie ma co się rozpisywać, zwłaszcza, że jestem w tym zakresie laikiem. Są bo są, wg filmów na YT robią to, co powinny, więc na razie mi to wystarczy.
Z dodatków dostępnych na stronie marki Tagred, zastanawiam się jeszcze nad zakupem węża pneumatycznego o długości 15m oraz pistoletu do malowania farbami emulsyjnymi.
PODŁĄCZENIE DO INSTALACJI NAWADNIANIA
Zakup kompresora to tylko środek do osiągnięcia głównego celu, czyli opróżnienia instalacji automatycznego nawadniania z wody, która może zamarznąć zimą, przy ujemnych temperaturach gruntu.
Konieczne jest więc podłączenie kompresora do instalacji automatycznego nawadniania.
Jeżeli chcecie korzystać z podłączenia do kranu, możecie wykorzystać koncepcję jednego z czytelników portalu Elektroda i metodą kombinowaną (pistolet, rurka, złączka do kranu) stworzyć własne podłączenie. Więcej informacji w tym wątku.
Alternatywą jest zakup gotowego zestawu do podłączenia do instalacji, np. na Allegro za około 27 PLN (widziałem nawet za 19 PLN, plus oczywiście przesyłka), przykładowa aukcja tutaj.
W moim przypadku jednak, firma instalująca system automatycznego nawadniania wyprowadziła już złącze do podłączenia kompresora, jednak z gniazdem 1" z gwintem zewnętrznym, co spowodowało, że opisany zestaw nie pasuje idealnie i wymagałby adaptacji. Postanowiłem więc złożyć podłączenie we własnym zakresie.
Potrzebne elementy:
- redukcja GW 1" na GZ 3/4"
- redukcja GW 3/4" na GZ 1/2"
- kurek kulowy prosty firmy Valvex ze złączami GW 1/2" po obu stronach
- redukcja GZ 1/2" na GZ 1/4"
- złącze GW 1/4" po jednej stronie i złącze pneumatyczne po drugiej
- nypel GZ 1/2" po jednej stronie i GZ 1/4" po drugiej
- złącze GZ 1/4" po jednej stronie i złącze pneumatyczne po drugiej.
Dzięki temu rozwiązaniu, istnieje możliwość podłączenia standardowego węża od kompresora do instalacji nawadniającej i przedmuchania pozostałości wody.
Całkowity koszt rozwiązania to 14,99+6,99+16,70+5,99+5,97=50,64 PLN
Istnieją też tańsze alternatywy, np. mufa i redukcja zamiast podwójnej redukcji lub zastąpienie elementów mosiężnych plastikowymi, ale wymagają one najczęściej zakupu na Allegro i wydłużonego czasu oczekiwania plus opłaty za przesyłkę.
Główna zaleta mojego zestawu to możliwość nabycia wszystkich elementów w sklepie typu Leroy Merlin lub Castorama.
Jeżeli mamy czas, możemy oczywiście zakupić złącze GZ 1/2" na złącze pneumatyczne na Allegro (choć trzeba pamiętać o kosztach przesyłki), w moich sklepach akurat takiego złącza nie było, stąd rozwiązanie, jak w opisie.
Z powyższego wynika także, że gotowe rozwiązania są znacznie tańsze, musimy je jednak zamówić i muszą pasować do naszej instalacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz